Głupota pomysłem na szczęście
Spróbujmy na moment nie obrażać
się na słowo głupi. Pójdźmy zamiast tego tropem
Krasickiego, który w głupocie właśnie dostrzegał źródło
szczęścia.
Głupi bowiem uśmiecha się
częściej, nie doświadczając przykrości trudnych przemyśleń i
nieprzyjemnych wniosków.
Zdrowie również bardziej mu
dopisuje- w końcu nie ślęczy nocami nad książkami, nie trapią
go przybijające myśli wymagające głębszej analizy.
Głupiec- pewny siebie i swej
wagi na świecie nie dokona samooceny, lecz uzna swoją osobę za
wartą poznania i godną naśladowania, co z kolei nakłoni go do
dzielenia się z innymi swoimi myślami. Będzie krzyczał, a dzięki
szczerej wierze w prawidłowość swoich słów i słusznej mu
energii, zostanie wysłuchany.
Nie będzie miał też głupiec
problemu z odnalezieniem się w społeczeństwie, jako iż znaczna
część ludzi podziela jego stan umysłu.
Głupi według Krasickiego nie
przejmie się również tym, jak jego osoba zostanie uwieczniona na
kartach historii, przyświecać mu bowiem będzie zasada Carpe Diem.
Czy opis głupca rodem z
renesansu znalazłby zastosowanie w czasach dzisiejszych?
Inteligencja imponuje i budzi
szacunek, ma jednak wiele różnorodnych definicji. Często jej
imieniem nazywa się przykłady amatorskiego filozofowania
zamieszczone w tekstach piosenek, wywiadach, programach
telewizyjnych. Ich twórcy cieszą się niemałą grupą fanów, co
sprawia, że są pewni siebie i swoich mądrości. Napędzeni
motorkiem nagłego sukcesu, tworzą więcej. Przez pewien czas się
to sprzedaje (przyznam, że już niepokojąco długo).
Czy to nie ta sama głupota? I
ta sama radość? Czyż można mieć im za złe tą nierozumność,
skoro ich szczęście bierze się z niej właśnie? Krasicki nie
miałby.